Wenecja to absolutnie idealne miasto na dłuższy weekend! Jeśli mamy odrobinę szczęścia i dopisze nam pogoda, to możemy spędzić fantastyczny czas spacerując, chłonąc atmosferę miejsca i degustując włoską kuchnię.
Wielu osób doświadczyło 1-dniowej przygody w Wenecji (ja również, jeszcze jako dziecko). Dlatego rozmawiając ze znajomymi czy czytając różne artykuły, stwierdziłam, że 1, może 2 dni wystarczą w zupełności, a 3-ego dnia to koniecznie trzeba ruszyć w inną stronę. Całe szczęście ostatecznie nie popełniliśmy tego błędu!
Czy Wenecję da się zwiedzić w 1 dzień? Oczywiście! Jednak będzie to bieg przez miasto z odhaczaniem kolejnych zaliczonych „baz”, a jest ich na prawdę dużo… Wenecja jest tłumnie odwiedzana przez turystów, co też nie ułatwia poruszania się. Co się dziwić… Miasto jest powalające 🙂
Pierwsze dwa dni postanowiliśmy spędzić w sercu Wenecji. Przechadzając się powoli po uroczych uliczkach, zaglądając nieraz w dziwne zakamarki, w końcu dochodząc do tych najbardziej znanych atrakcji zaliczyliśmy 6 dzielnic – Santa Croce, San Polo, San Marco, Dorsoduro, Castello i Cannaregio. 3-ci dzień poświęciliśmy natomiast tzw. weneckiej lagunie – zachwycającym wyspom Burano, Murano, a także San Michele. Zdecydowanie było warto!
Jeśli jednak mogłabym zostać w Wenecji dłużej (zarezerwowałabym bilety po lepszym przemyśleniu sprawy i miała więcej dni urlopu…) to spędziłabym kolejne 3 dni na obcowaniu z kulturą na Biennale, zwiedzaniu Pałacu Dożów i relaksie na wyspie Lido. Pierwotnie mieliśmy w planie odwiedzenie 2 pierwszych miejsc. I faktycznie dotarliśmy na Biennale, ale zasługuje ono na zdecydowanie więcej uwagi! Jest to genialna międzynarodowa impreza artystyczna, która dotyka problemów dzisiejszego świata. W 2016 roku Biennale architektury odbyło się pod hasłem „Reporting from the Front”. Pałac Dożów to też miejsce, które szkoda „tylko przebiec”. Zostawiliśmy sobie na nie całą niedzielę, która miała być deszczowa i pochmurna. Okazało się jednak, że prognoza pogody się nie sprawdziła, więc wizytę w Pałacu Dożów zostawiliśmy na raz następny! 🙂
Niemniej jednak każdego dnia wracaliśmy do hotelu, a w zasadzie B&B, w Treviso. Mniejszej, ale równie bardzo pięknej miejscowości. Największą zaletą była cena – za pokój w podobnym standardzie w samej Wenecji musielibyśmy zapłacić dużo więcej, a także odległość od lotniska (przylecieliśmy Ryanairem do Treviso w godzinach wieczornych). O kolejnych plusach Dafne B&B przekonaliśmy się już na miejscu. Właściciele byli przemili – udzielili nam wielu porad, a także odwieźli na lotnisko. Codziennie rano czekało na nas pyszne śniadanie (i to nie tylko croissanty!). A dodatkowo samo Treviso okazało się interesujące. Podobno jest to też idealne miejsce na zakupy – niestety nie zdążyłam się przekonać…
Zdjecia!❤
PolubieniePolubienie