Dotarliśmy w końcu do Hawany! Fascynującego miasta, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Cudowna architektura miasta, świetne samochody, fabryki cygar czy kabarety to dopiero początek!
Już na samym początku przekonaliśmy się, że Hawana to miasto inne niż wszystkie inne… Zacznijmy od tego, że to na prawdę jest MIASTO – rozległe, przemysłowe z ponad dwoma milionami mieszkańców i pielgrzymkami turystów. Szczególnie to ostatnie sprawia, że Kubańczycy są bardziej nachalni w „zapraszaniu” do restauracji czy sklepów, a ceny wszystkiego są zdecydowanie wyższe. Tyle z minusów, a teraz można już tylko skupić się na pozytywnych aspektach 🙂
Pierwszego dnia wyruszyliśmy w stronę Havana Vieja! To właśnie tu najwięcej turystów kieruje swoje pierwsze kroki. Większość atrakcji skupia się wokół 4 głównych placów, które zostały odrestaurowane i obecnie prezentują się fenomenalnie.
Zaczynamy od Plaza de la Catedral, znanego z niezwykłej katedry de San Cristóbal – symbolu Havana Vieja. Do okoła placu można spotkać kubanki ubrane w swoje tradycyjne stroje i najczęściej z cygarem w ustach.
Następnie dochodzimy do Plaza Vieja, na który w czasach swojej świetności mówiło się Nowy Plac lub Plac Królewski. Wtedy centralna część placu zagospodarowana było jako targ, nazwany na cześć królowej Hiszpanii Mercado de Cristina.
Kolejnym punktem jest Plaza de San Francisco z kościołem św. Franciszka z Asyżu. Świątynia wiele lat temu została przekształcona najpierw w magazyn, a obecnie mieści się w niej sala koncertowa. Sam Plac położony jest niedaleko portu, a dodatkowo jedna z odchodzących od niego uliczek doprowadzi nas wprost do Kapitolu. Powolnym krokiem skierowaliśmy się w jego stronę, przechadzając się tętniącymi życiem ulicami – Obrapia i Obispo. Na końcu czekała nas nagroda – przepyszne Daiquiri w barze Floridita! Miejsce to upodobał sobie sam Hemingway 🙂
Następnie wróciliśmy na Plaza de Armas, gdzie regularnie odbywa się targ książek. Można tam tez kupić ciekawe pamiątki, m.in. kubańskie plakaty. Spotkaliśmy tam również bardzo osobliwą panią Kubankę z kotem z wózku 😉
Na koniec dnia pojechaliśmy na El Morro, imponujący zamek i fortyfikacje wnoszące się po drugiej stronie zatoki. Budowa całości trwała ponad 40 lat głównie dlatego, że fortyfikacje ściśle przylegają do otaczających skał i stanowią jakby ich naturalne przedłużenie. Dzięki temu były wręcz niemożliwe do zdobycia i przez wiele lat skutecznie odpierały ataki. Codziennie po zmroku można uczestniczyć tam w specjalnym przedstawieniu zakończonym wystrzałem z działa.
Cały wieczór dopełniła wizyta w Bodeguita del Medio. To również bar, do którego trafiliśmy śladami Hemingwaya. A jak Bodeguita del Medio to obowiązkowo Mohito 🙂 Smakowało tym lepiej, że przy dźwiękach kubańskiej muzyki ❤