Mediolan… Stolica mody i designu. Piękne włoskie miasto, które ma dużo do zaoferowania. Listopadowa pogoda nie była dla nas łaskawa, niemniej jednak udało się nam zobaczyć to, co najciekawsze!
Do Mediolanu i Bergamo wybraliśmy się w pierwszy listopadowy weekend. Jako, że lądowaliśmy w Bergamo plan był następujący – piątkowy wieczór spędzamy w Bergamo, całą sobotę w Mediolanie i niedzielę również w Bergamo. Na pewno nie był to wystarczający czas na poznanie obu miast, ale wyrobiliśmy sobie pierwsze wrażenie. I to bardzo pozytywne pierwsze wrażenie, szczególnie w przypadku Bergamo.
Dotarliśmy pociągiem do Mediolanu. Dworzec jest bardzo monumentalny i po prostu przepiękny 🙂 Kupiliśmy tam całodzienny bilet na metro i ruszyliśmy. Pierwszy przystanek – dzielnica mody. Przechadzając się tymi ulicami, co krok widzimy salony najznakomitszych projektantów. Tu Armani, tu Prada, a zaraz Dolce & Gabbana, po którym mamy do czynienie z Versace… I mnóstwo wystylizowanych osób w szale zakupowym…
Dalej skierowaliśmy się w stronę najbardziej znanej na świecie opery La Scala. Jak wyczytaliśmy w wielu miejscach, warto się skupić, żeby zwyczajnie nie ominąć tego budynku. Faktycznie z zewnątrz nie wyróżnia się w żaden sposób, natomiast jak już się spojrzy na repertuar… Absolutnie obowiązkowy punkt programu, jeśli tylko w Mediolanie jesteśmy na dłużej i samą wycieczkę planujemy z większym wyprzedzeniem (bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki!).
Parę kroków dalej znajduje się wejście do Galerii Vittorio Emanuele II. Fantastyczny budynek na planie krzyża z przeszklonym dachem i kopułą na samym środku. Oczywiście tu również znajdziemy sklepy (w zasadzie salony) takie jak Prada czy Versace. Dodatkową atrakcją są płaskorzeźby przedstawiające herb Mediolanu i pobliskich miast. Najistotniejszym jest tu herb Turynu – byk hojnie obdarzony przez naturę. Żeby sobie zapewnić szczęście, trzeba stanąć w „odpowiednim” miejscu i obrócić się 🙂
Przechodząc przez Galerię dochodzimy do Piazza Duomo, na którym mieści się wspaniała Kadra Narodzin św. Marii. To miejsce, którego pod żadnym pozorem nie można pominąć. Absolutny symbol miasta i to wybitny! Jest to jedna z największych katedr w Europie (zajmuje 3-cie miejsce pod względem wielkości po katedrze w Sewilli i bazylice św. Piotra). Budynek robi niesamowite wrażenie z zewnątrz, wewnątrz i z dachu! Jest też to najbardziej zatłoczone miejsce i trzeba liczyć się z odstaniem dobrych kilkudziesięciu minut w kolejce po bilety i następnie do wejścia. Oczywiście, bez cienia wątpliwości, warto! Warto też wejść na dach, żeby z bliska podziwiać kunszt architektów i widok na miasto.
Następnie udaliśmy się na San Siro, stadion AC Milan. Jeden z największych tego typu obiektów sportowych na świecie. Planując pobyt w Mediolanie z większym wyprzedzeniem, można też zaplanować atrakcję w postaci wyjścia na mecz – następnym razem! Oprócz samego stadionu, bardzo ciekawy był dojazd na miejsce. Skorzystaliśmy z metra, super nowoczesnej linii, na której kursuje zdalnie sterowany pociąg bez… maszynisty! To wyjątkowo dziwne uczucie jak się wsiada do pierwszego wagonu, na przodzie którego jest po prostu szyba 😉
Wróciliśmy do centrum, gdzie zastał nas zmrok. Mimo wszystko postanowiliśmy zobaczyć Zamek Sforzów i park Sempione zakończony Łukiem Triumfalnym. Co ciekawe, pomysłodawcą budowli był sam Napoleon, a łuk, zwrócony w stronę Paryża, miał pełnić rolę bramy wjazdowej do miasta. Niestety Bonaparte nie doczekał jego ukończenia.
Na zakończenie dnia udaliśmy się na prawdziwą ucztę do PIZ (więcej o tym miejscu w poście Mediolan | Spędź wieczór w PIZ!), a po drodze na dworzec zahaczyliśmy o Piazza Duomo. Jeszcze ostatnie spojrzenie na katedrę w strugach deszczu, tym razem już bez tłumów turystów. Piękna, urzekająca… Na pewno tu jeszcze wrócimy!
JA przybyłam do Mediolanu pod koniec października i pogoda też nas nie rozpieszczała… Jeśli chodzi o sam Mediolan to miasto nie urzekło mnie (no, poza samą Katedrą :)) Ale za to jestem zachwycona Bergamo! 🙂 Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba