Jadąc na Kubę od wielu osób słyszałam: będziecie ciągle głodni, tam nie ma co jeść, dostaniecie tylko ryż z fasolą, a jak już dostaniecie coś konkretniejszego to od razu się pochorujecie! Nic z tego! 😉
Prawda pewnie leży gdzieś po środku. Na pewno dużo zależy od pory roku i od własnego szczęścia 🙂 Zdecydowanie w tym kontekście podróż na Kubę w lipcu ma swoje olbrzymie zalety – pyszne, soczyste owoce rosną po prosto na wyciągnięcie ręki! Przede wszystkim mówię tu o rozpływających się w ustach awokado i super słodkich mango. Dostaniemy też banany w przeróżnej formie – surowej, pieczonej, smażonej, gotowanej – pycha 🙂
Generalnie na Kubie nie ma nieograniczonego dostępu do jedzenia. Szokujące, prawda? Szczególnie dla osób poniżej 30 roku życia, które nie pamiętają kartek i racjonowania żywności w Polsce. Czyli między innymi dla mnie. I co z tego, że wiele razy słyszałam opowieści o staniu po mleko czy mięso, co z tego że wielokrotnie grałam w Kolejkę (swoją drogą świetna gra – szczerze polecam!)… Podróż na Kubę to podróż w czasie i możliwość przekonania się na własnej skórze jak to jest jak nie można kupić sobie w sklepie owoców, bułki czy soku…. Za to standardowo znajdziemy w każdym sklepiku rum, piwo, wodę, olej i oliwki, bądź inne pikle w słoikach. Ach no i chipsy Pringles w niebotycznie wysokiej cenie…
Ale zaczynając od początku. Każdy dzień na Kubie zaczyna się od solidnej dawki energii w postaci jajek, zazwyczaj omletu. Do tego chleb, a na deser świeże owoce (m.in. banany, mango, ananas, papaja). Super mocna czarna kawa i sok (oczywiście również ze świeżych owoców).
W ciągu dnia czasami na lunch, czasami bardziej na kolację pochłanialiśmy ogromne porcje owoców morza! To jest na prawdę coś na czym oni się znajdą. Przepyszne ryby, homary, kalmary, krewetki, kraby… Najczęściej po prostu smażone w wersji „pure”, a czasami w pasacie pomidorowej. Szczególnie kalmary w pomidorach – niebo! Udało się nam również skosztować najlepszej na świecie zupy rybnej na bazie ryb, homara i kraba ❤
Zwolennicy dań mięsnych również nie powinni czuć się zawiedzeni gdy spróbują ropa vieja, czyli delikatnej wołowiny przyrządzanej w pomidorach.
Dodatki za to nie są zbyt szczególne – najczęściej to posiekane warzywa – sałata, fasolka szparagowa i awokado. Do tego ryż z fasolą. I chociaż ja za fasolą osobiście nie przepadam, raz zostałam absolutnie zachwycona. Ryż z sosem z czarnej fasoli w Hawanie był genialny 🙂
Na koniec nie można zapomnieć o tych bardziej „płynnych” smakach 😉 A mówię tu przede wszystkim o drinkach na bazie rumu. Cuba Libre nie smakuje nigdzie tak jak na Kubie, podobnie Mohito, Pina Colada i cała masa innych napojów. Bardzo ciekawy jest sposób serwowania drinków (wszędzie poza Hawaną i kurortami typu Varadero czy Cayo Coco) – dostajemy pięknego drinka i najczęściej obok nas zostaje postawiona butelka rumu Havana Club. Dlaczego? Otóż rozwiązanie tej zagadki jest niesamowicie proste! Kubańczycy są tak gościnni i tak chcą dogodzić swoim gościom, że Ci mogą sobie dolać tego trunku do smaku. Ma być w końcu na tyle mocny, żeby przyniósł ulgę w tym tropikalnym klimacie (im mocniej tym lepiej). Połowa szklanki to rum? I o to na Kubie chodzi 😉
Rada na koniec to po prostu – uważaj gdzie jesz. Jeśli masz duże obawy co do czystości, wybierz tylko coś smażonego, a o drinki poproś bez lodu. Niemniej jednak nie da się wszystkiego przewidzieć, a reakcje na jedzenie są sprawą indywidualną każdego z osobna. W każdym razie zabranie niektórych leków z Polski nic nas nie kosztuje, a może bardzo pomóc.
Tutaj znajdziesz listę miejsc, które my dowiedzieliśmy i które z czystym sumieniem mogę polecać. Smacznego!
Santa Clara:
- El Gobernador (na rogu Independencia i JB Zayas) – pyszne i nadspodziewanie tanie jedzenie. Pyszna ryba i sałatka z tuńczyka (z majonezem… – o dziwo pyszna!)
Hawana:
- Doña Eutimia (Callejon del Choro 60C) – praktycznie na samym Plaza de la Cathedral. Rewelacyjnie położona restauracja z przepysznym jedzeniem. Szczególnie polecam ropa vieja albo menu dla dwóch osób (dzięki temu spróbujemy wszystkim przysmaków). Dla ochłody pyszna lemoniada. To tu dostaniemy ryż z boskim sosem fasolowym jako dodatek. Stolik lepiej zarezerwować z wyprzedzeniem, my czekaliśmy na swoją kolej prawie godzinę!
- Cafe Laurent (Calle M No 257) – prawdziwy ukryty skarb w centrum Vedado. Restauracja znajduje się na 5-tym piętrze i do tego sam budynek jest na wzgórzu. Możemy zasiąść na tarasie skąd roztacza się fantastyczny widok. A do tego pyszna paella z owocami morza… ❤
- Bary to oczywiście La Bodeguita del Medio (Empedrado No 207) i El Floridita (Obispo No 557) – ceny jak przystało na Hawanę, wyższej niż w innych częściach kraju, ale nie można sobie odmówić tego, co sam Hemingway uznawał za najlepsze…
Viniales:
- Cocinita del Medio (Salvador Cisneros 58A) – bardzo niepozorne miejsce. Niemniej jednak serwują najlepszą wieprzowiną na Kubie. Oczywiście na tym nie koniec – ryba jest równie dobra. A poza tym porcje są gigantyczne!
- JP Bar & Tapas (Salvador Cisneros No 45) – warto wpaść na truskawkowe Daiquiri i Pina Coladę. Tak na zakończenie dnia 🙂
Oprócz tego polecam bardzo serdecznie jedzenie i drinki w casach particulares . Te poniżej oferują zarówno świetne warunki noclegowe, jak i pyszne jedzenie:
- Casa Leonard na Playa Larga – najwspanialsze kubańskie domowe jedzenie, na czele w zupą rybną i kalmarami w pomidorach
- La Salernitana w Trynidadzie – genialne drinki, szczególnie Pina Colada ❤
- Villa Daniel y Estela w Viniales – rewelacyjne miejsce z przecudnym widokiem i właścicielką, która serwuje ekstra dania i drinki