USA | Tropem największych atrakcji San Francisco

Golden Gate Bridge i Alcatraz to absolutnie obowiązkowe punkty wycieczki po San Francisco. Jednak na tym nie kończą warte odwiedzenia miejsca, jest ich o wiele więcej…

Dzień rozpoczęliśmy od ustawienia się w kolejce do statku płynącego na wyspę Alcatraz. Po dość długim oczekiwaniu i przeprawie, znaleźliśmy się w miejscu, które przez wiele lat budziło respekt wśród kryminalistów.

Działalność więzienia o zaostrzonym rygorze przypadała na okres 1934 – 1963, a jego najsłynniejszym „mieszkańcem” był Al Capone! Spędził w Alcatraz 5 lat na odsiadywaniu swojego wyroku i… czyszczeniu toalet. Co ciekawe, było to jedyne federalne więzienie, w którym można było korzystać z ciepłej wody pod prysznicem. Podobno taki zabieg miał powstrzymywać przez ucieczką, która wiązała się z przymusową „kąpielą” w zimnej wodzie. Ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia… 😉

Gdzieniegdzie można też spotkać pozostałości po Indianach, zamieszkujących wyspę przez 2 lata (przełom ’60 i ’70). Między innymi zachował się bardzo widoczny napis: “Peace and Freedom. Welcome. Home of the Free Indian Land.”

Oprócz tego z wyspy roztacza się wspaniały widok na miasto! Pogoda z bardzo pochmurnej zrobiła się słoneczna, mimo wszystko mostu dalej nie było nam dane zobaczyć w pełnej okazałości 😉

Po powrocie na ląd wybraliśmy się na pierwsze amerykańskie burgery do prawdziwej amerykańskiej burgerowni – Johnny Rockets 😉 Oprócz oczywistej kanapki, dostaliśmy wielką porcję frytek i wielką colę, czyli tak… standardowo – jak na Stany Zjednoczone przystało 😉 Samo miejsce można z czystym sumieniem polecić – na lunch sprawdziło się świetnie.

// edit: restauracja niestety już nie istnieje…

Kierując się w stronę mostu, trochę zboczyliśmy, żeby przejść się po Lombard street. Pagórkowate ukształtowanie terenu sprawia, że niektóre ulice są bardzo strome, a Lombard street do tego stopnia, że ulica biegnie nie prosto w dół, ale zygzakami. Zabawne jest to, że nie jest to najbardziej strona ulica w mieście (to miano należy do Filbert Street z nachyleniem 31.5 stopnia), ale zdecydowanie przyciągająca najwięcej turystów.

Resztę popołudnia spędziliśmy na spacerze w kierunku Golden Gate Bridge. W końcu chmury się rozproszyły i się ukazał nam w całej okazałości! Odległość jednak okazała się większa niż zakładaliśmy, więc stwierdziliśmy że wrócimy następnego dnia. Tym razem na rowerach.

Następnego dnia wypożyczyliśmy nasze dwa kółka i pognaliśmy w stronę mostu. Wiatr wiał niemiłosiernie, słońce nas spaliło, byliśmy już zmęczeni, ale szczęśliwi, że w końcu jesteśmy i możemy postawić stopę na Golden Gate Bridge!

Konstrukcja jest niesamowita i ogrooomna! Jest też bardzo dobrze zabezpieczona, żeby przez przypadek ktoś nie wypadł. Niemniej jednak znalazło się ponad 3000 osób, które zdecydowały zakończyć swój żywot skacząc z mostu. Skok przeżyło 26 osób i każda z nich żałuje swojego „wyczynu”.

Ze względu na to, że mieliśmy rowery, postanowiliśmy odwiedzić na nich jeszcze kilka miejsc. Przejeżdżaliśmy przez miejsca mniej zaludnione, mijając znaki uwaga na kojoty czy strefa zagrożona tsunami, oraz śliczne i bardzo zadbane osiedla. Finalnie dotarliśmy do Golden Gate Park, gdzie znajduje się wiele muzeów, ogród botaniczny czy konserwatorium kwiatów. Bardzo piękne miejsce, w którym każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. Po relaksie wśród kwiatów przed Konserwatorium ruszyliśmy dalej.

Na kolejny dłuższy odpoczynek pozwoliliśmy sobie na Alamo Square, skąd roztacza się urzekający widok na miasto. Jednak to co najciekawsze znajduje się na pierwszym planie – są to tzw. „Painted Ladies”, czyli bardzo charakterystyczne, pastelowe domki w wiktoriańskim stylu.

Jazda na rowerze po wzgórzach dała o sobie znac… Nogi bolały nas masakrycznie! Oddaliśmy więc rowery niedaleko Pier 39 i do hotelu dojechaliśmy już tramwajem. Będąc w SF koniecznie trzeba przejechac się cable cars, które tworzą ostatni działający na świecie system ręcznie sterowanej kolejki linowej. Jest to też jedyny narodowy pomnik historyczny, który się przemieszcza 😉

No i zdecydowanie ułatwia poruszanie się po takim terenie… 🙂


2 myśli w temacie “USA | Tropem największych atrakcji San Francisco

    1. Przejazd tą drogą znajduje się często w różnych rankingach (typu TOP10, TOP20 rzeczy, które powinno się zrobić, będąc w SF) i pewnie dlatego kusi wiele osób. A poza tym mieszkańcy tej ulicy muszą się codziennie natrudzić, żeby wjechać prosto do swojego garażu… Nie umiem sobie tego wyobrazić! 😉

      Polubione przez 2 ludzi

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s