W Los Angeles życie nocne po prostu kwitnie, ale nie o tym dzisiaj. Tym razem będzie o tym jak fantastycznie można się bawić całymi dniami w fenomenalnych parkach rozrywki, zajadać się nachosami i czekać na kiss cam podczas meczu baseballa czy wypoczywać na słonecznych plażach!
Być w Hollywood i nie odwiedzić jednego ze studiów filmowych to byłby grzech! Przynajmniej my wyszliśmy z tego założenia i pomimo horrendalnie wysokiej ceny, kupiliśmy bilety do Universal Studios. Alternatywą dla Universal Studios jest Warner Bros, ale nasz wybór padł na to pierwsze głównie dlatego, że oprócz standardowego studia i planów filmowych, są tam dodatkowe atrakcje.
Zacznijmy od tego, że wybraliśmy się na przejażdżkę po planach filmowych. Wczuliśmy się w klimat Psychozy, przenieśliśmy się na ulice Paryża, Nowego Jorku, zostaliśmy poruszeni sceneria katastrofy lotniczej z Wojny Światów, a zaraz potem o mało co nie pożarł nas rekin z filmu Szczęki. Wjechaliśmy też do całkiem ciemnej hali i odczuliśmy na własnej skórze co to znaczy spotkanie z King Kongiem, a w kolejnym pomieszczeniu przeżyliśmy katastrofę w metrze. To było absolutnie GENIALNE!
A to był dopiero wstęp do innych atrakcji! Wybraliśmy na kilka różnych przejażdżek kolejkami i rollercoasterami- Mumia 3D, Transformers 3D, Jurassic Park i the Simpsons. Świetna zabawa! Moim faworytem zostali Transformersi, gdzie mamy wrażenie, że poruszamy się z zawrotną prędkością między budynkami, żeby zaraz z nich spadać na saaaaamą ziemię.
W międzyczasie musieliśmy naładować akumulatory pochłaniając jednego z najlepszych burgerów. Był przepyszny a dodatkowo z chipsami i kolbą kukurydzy 😉
Na koniec zasiedliśmy w środkowych (na szczęście) rzędach, żeby podziwiać show Waterworld. Przez 30 minut oglądaliśmy niesamowite popisy skoków do wody, jazdy na skuterze wodnym czy strzelania. Żeby utrzymać pełne skupienie widowni co chwilę strumienie wody tryskały w kierunku widowni 😉 Ukoronowaniem show było rozbicie się samolotu o taflę wody.
Wizytę w Universal Studios zapamiętam na zawsze! To jest absolutnie atrakcja tego typu numer jednej w całej Kalifornii! ❤
Dla osób żądnych mocniejszych wrażeń w pobliżu LA czeka kilka parków rozrywki, w tym 2 z sieci Six Flags. My odwiedziliśmy Six Flags Magic Mountains, gdzie znajduje się prawie 50 różnych atrakcji, z czego 19 to rollercoastery podnoszące do granic możliwości poziom adrenaliny.
Bilety zakupiliśmy dużo wcześniej przez internet dzięki czemu sporo udało się zaoszczędzić. Polecam wszystkim sprawdzanie cen biletów do wszystkich atrakcji w Stanach wcześniej, bo naprawdę można się pozytywnie zaskoczyć. Idąc do Six Flags trzeba być przygotowanym na gigantyczne kolejki! I to od samego wejścia. Z drugiej strony może to i dobrze, bo w czasie tych 30-40 min oczekiwania do kolejnej przejażdżki, dochodzimy do siebie po poprzedniej 😉
Tym razem coś dla fanów trochę łagodniejszych rozrywek. Co kochają Amerykanie? Baseball! I chociaż sam mecz jest wyjątkowo długi i trochę nużący (szczególnie dla osób, które jak ja nie znają dobrze reguł( to sama atmosfera jest świetna.
Jest dokładnie tak jak na filmach. Kupujesz sobie piwo, nachosy i zasiadasz na trybunach. Co chwilę przechodzi sprzedawca to coli, to popcornu albo jeszcze innych batoników. A w przerwie wszyscy świetnie się bawią przy Kiss Cam i czekają czy to właśnie ich wytypuje operator kamery do pocałunku 😉
Dla osób szukających po prostu okazji do błogiego lenistwa również coś się znajdzie. Przepiękne plaże w Santa Monica aż zachęcają, żeby z nich skorzystać. Po drodze na plażę można zrobić przystanek w Getty Center, aby się trochę ukulturalnić, podziwiać znane obrazy m.in. Cezanne’a, van Gogha czy Degas, a także zrobić zdjęcie na tle pięknej panoramy miasta.
Plaże w Santa Monica są również bardzo charakterystyczne z uwagi na wbijające się w ocean molo z pubami, restauracjami, sklepikami i parkiem rozrywki Pacific Park. To tam kończy się również słynna Road 66.
Po odpoczynku na plaży warto wybrać się na spacer w stronę Venice Beach. Po drodze miniemy plażę Muscle Beach, czyli miejsce gdzie narodziła się fascynacja kulturą fizyczną. Zerkając w lewo i prawo dostrzeżemy nie jedną trenującą osobę, a niejednokrotnie popisy akrobatyczne zrobią na nas wrażenie.
Do samej Venice Beach dochodzimy promenadą, na której rozkładają swoje dzieła różni artyści. Dochodzimy do skate parku. Oczu nie można oderwać od osób jeżdżących, skaczących czy tańczących na deskach, rolkach… A to wszystko w cudownym blasku zachodzącego słońca.
To dopiero zachód słońca.. 🙂 Przepiękne foty!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Magia zachodu słońca… ❤ dzięki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niby zachód słońca jest podobny, ale to nieprawda. Każdy jest wyjątkowy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba