Jak plażować na Kauai to tylko na północy! I chociaż główny kurort znajduje się na samym południu, a najbardziej znane kokosowe wybrzeże na wschodzie, to nigdzie indziej nie ma tak wielu, tak pięknych i tak rajskich plaż jak wzdłuż północnego wybrzeża.
Spędziliśmy w tych rejonach dwa cudowne dni. Jeden był trochę bardziej słoneczny, drugi trochę bardziej deszczowy, niemniej jednak oba obfitowały w fantastyczne przeżycia.
Ten słoneczny chcieliśmy wykorzystać maksymalnie na plażowanie, ponieważ na Kauai nie mieliśmy za wiele okazji na czysty relaks. Po pierwsze ze względu na niezbyt rozpieszczającą pogodę, po drugie z uwagi na dość napięty harmonogram. Kiedy więc zobaczyliśmy piękne słońce z samego rana ruszyliśmy w stronę zatoki Hanalei.
Po drodze zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym, z którego podziwiać można dolinę Hanalei. W tych rejonach przez ponad tysiąc lat uprawiano rolę, a dzisiaj jest to rezerwat przyrody i dom dla wielu zagrożonych wyginięciem ptaków.
Podobno jednym z powodów, dla którego ten region pozostał tak sielski jest zardzewiały wąski most 😉 Powstał na początku XX wieku i do tej pory każdy kto chce jechać dalej musi go pokonać. Każdy w samochodzie osobowym, na rowerze, konno… bo dla autokarów jest zbyt wąski 😉
W każdym razie wracając do głównego punktu programu… Zatoka Hanalei to bajkowe miejsce – błękitna woda, szerokie piaszczyste plaże, góry na horyzoncie i palmy ❤ czego można chcieć więcej?
Po prawej stronie, wgłąb oceanu, ciągnie się betonowe molo. Miło się po nim przespacerować i zobaczyć zatokę w całej okazałości. Poza tym, miejsce przyciąga surferów-amatorów, którzy korzystając z łagodnych fal podnoszą swoje umiejętności.
Jadąc trochę bardziej na środek zatoki, zmieniliśmy plaże na bardziej odludną i z trochę większymi falami. I to właśnie tu spędziliśmy parę dobrych godzin 🙂
Samo miasteczko Hanalei jest małe, ale urokliwe. Dwa miejsca zasługują na wyjątkową uwagę. Pierwsze to niewielki kościółek położony w wyjątkowo malowniczej scenerii. Drugie to restauracja Hanalei Dolphin Restaurant & Sushi Lounge z wyśmienitym menu! Codziennie świeże ryby w dowolnej formie – od grillowanych filetów, poprzez kanapki, aż do sushi…
Drugi, ten bardziej deszczowy dzień, upłynął nam na odwiedzaniu wielu ciekawych zakątków i na… poszukiwaniu słońca.
Rano udaliśmy się na Kilauea Point, gdzie znajduje się latarnia morska i rezerwat przyrody. Na klifach toczy się bujne życie albatrosów, a u podnóża latarni można stanąć oko w oko z Nene, czyli hawajską gęsią zagrożoną wyginięciem. Na drodze często można spotkać znak „Uwaga na Nene” – co kraj, to… inne zwierze 😉
Z punktu widokowego roztacza się też widok na Secrets Beach, gdzie udaliśmy się chwilę później.
Secrets beach już nie jest taka tajemnicza i niedostępna jak kiedyś, jednak dotarcie do niej wciąż nie jest takie całkiem proste (jakichkolwiek znaków oczywiście brak). Gdyby nie instrukcje w przewodniku „skręć w prawo ok. pół mili za stacją benzynową, następnie skręć w szutrową drogę w prawo za zakrętem……”, raczej byśmy do niej nie dotarli 😉 Dojechaliśmy do małego parkingu przy prywatnych posesjach i wypatrzyliśmy maleńką ścieżkę na plażę. Samo zejście nie jest długie, ale dość strome. W każdym razie warto się natrudzić, żeby znaleźć się w takim miejscu…
Kierując się dalej na zachód wstąpiliśmy do basenów królowej 🙂 Queen’s Bath to miejsce gdzie utworzyły się zbiorniki z krystalicznie czystą wodą. Na co dzień zamieszkiwane są przez wszelkie odmiany krabów i żółwie. Jedno miejsce jest dość spokojne i zaprasza do kąpieli. W innych miejscach fale potrafią uderzać z niesamowitą siłą o skały i lepiej nie próbować tam swoich sił… Samo zejście do basenów jest również przepiękne ❤
Jadąc dalej na zachód postanowiliśmy się zatrzymać na niewielkim parkingu przy Hideaways Beach. Ta niewielka, totalnie ukryta plaża to prawdziwa perełka. Zejście do niej jest mocno wymagające, a z pomocą przychodzą nam liny 😉
Na koniec dnia znaleźliśmy słońce na pięknej Tunnels Beach. Cudownie szeroka, z pięknymi palmami i wzgórzami tuż obok. Miejsce szczególnie interesujące dla surferów szukających sporych fal oraz miłośników snorkelingu. Niestety my napotkaliśmy na ostrzeżenia mówiące o zbyt silnych i bardzo niebezpiecznych prądach. Także zadowoliliśmy się brodzeniem w wodzie po kolana… No prawie… bo wystarczy chwila nieuwagi, odwrócenie się w kierunku plaży i zamiast wody do kolan przychodzi zakrywająca nas praktycznie całych fala… 😐
Zwiedzanie północnego wybrzeża zakończyliśmy podziwianiem zachodzącego za wzgórzami słońca… 🙂
Jak zawsze, piękne zdjęcia! Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękuję! 🙂
pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przepieknie! Jak Wy trafiacie w takie miejsca gdzie nie ma masy turystow? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy! 🙂 Tak ogólnie to unikamy szczytu sezonu, a oprócz tych głównych atrakcji, wybieramy też szlaki mniej uczęszczane i tym samym trochę mniej dostępne. Co nie znaczy, że nie odwiedziliśmy Waikiki Beach (totalnie zalanej przez turystów). Byliśmy i od razu uciekliśmy 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba