Na całe szczęście północna część wyspy ma do zaoferowania o wiele więcej niż stolicę, czyli Las Palmas de Gran Canaria. Wystarczy przejechać kilkanaście kilometrów dalej na zachód, żeby znaleźć się na pięknym klifowym wybrzeżu lub wśród plantacji bananów.
Arucas to niewielkie miasto słynące z ciemnej strzelistej katedry wyrastającej pośród tradycyjnych kanaryjskich domów oraz z… fabryki rumu.
Katedra Iglesia de San Juan została wybudowana na początku XX wieku z wydobywanego w okolicy szaro-niebieskiego kamienia. Często porównywana jest to Katedry Sagrada Familia w Barcelonie. Niestety nie udało nam się wejść do niej do środka, ponieważ w godzinach 12:30 – 16:30 jest zamykana… 😦
Tuż obok centrum miasta wznosi się Montana de Arucas, czyli stożkowate wzniesienie (bo prawdziwą górą cieżko to nazwać 😉 ). Wyjazd na to wzgórze przyprawia o lekki dreszczyk emocji – najpierw trzeba przemierzyć wąskie uliczki miasteczka, nachylenie terenu jest dość znaczne, a widoczność nie najlepsza. Natomiast widok ze szczytu jest naprawdę rewelacyjny! Z jednej strony widać Arucas z katedrą w centralnym miejscu, z drugiej wybrzeże, a podobno zwracając sie na zachód, przy dobrej pogodzie, można wypatrzeć wierzchołek wulkanu Teide na Teneryfie!
Niewiele dalej od Arucas, znajduje sie miasteczko Firgas znane głównie z produkcji wody mineralnej 😉 To co jednak jest warte uwagi to dwie promenady. Pierwsza, nazywana Paseo de Canarias, wyłożona jest mozaikami i płaskorzeźbami przedstawiającymi Wyspy Kanaryjskie. Można zapoznać się z ukształtowaniem terenu każdej z wysp oraz zobaczyć najbardziej charakterystyczny dla niej krajobraz.
Druga promenada to Paseo de Gran Canaria poświęcona już tylko samej Gran Canarii. Wzdłuż promenady ciągnie się kaskadowa fontanna oraz wyłożone kolorowymi kafelkami ławki. Każda ławka poświecona jest innej gminie wyspy.
Północ wyspy można zwiedzać znacznie dłużej, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że przemieszczanie się po tym terenie zabiera bardzo dużo czasu. Chociaż odległości nie są duże to drogi są dość kręte i prowadzą po wzniesieniach. Oczywiście wybierając jazdę autostradą przemieszczamy się zdecydowanie szybciej, ale omijamy wtedy cudowne plantacje bananów i wspaniałe widoki z trasy…
My na koniec pojechaliśmy na dzikie skaliste wybrzeże. Najbardziej przypadła mi do gustu plaża Punta Del Camello. Ciemne wulkaniczne skały, niesamowity błękit oceanu i silne fale rozpryskujące się o brzeg… To miejsce przypomniało mi Hawaje! Podobieństwo jest niesamowite, ale w końcu nie bez przyczyny Kanary nazywane są Hawajami Europy 🙂
Dopiero stamtąd wrocilam. Jestem pod niesamowitym wrażeniem Gran Canarii. Jeżeli masz ochotę przymierzyć GC moim szlakiem , zapraszam do mnie na bloga. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mnie też urzekła Gran Canaria! Szczególnie swoją różnorodnością. Jeśli będę tam wracać na pewno skorzystam z Twoich wskazówek! 🙂 pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja tez wpadłam po uszy i kombinuję jak tam pojechać znowu 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba