Woman & the World

W 1883 roku, trzech robotników pracujących przy budowie Kolei Transkanadyjskiej odkryło gorące źródła na zboczach kanadyjskich Gór Skalistych. Ich odkrycie zaowocowało utworzeniem Parku Narodowego Banff – trzeciego najstarszego parku narodowego na Świecie. Od ponad 130 lat, miliony turystów odwiedzają Banff, aby podziwiać jego oszałamiające piękno! 

Park Narodowy Yoho jest napewno przepiękny, ale krajobrazy w Banff są totalnie powalające. Jest to jedno z takich miejsc, które na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Jest to też napewno jedno z takich miejsc, do którego chciałabym wrócić ❤ 

W Parku Narodowym Banff każdy znajdzie coś dla siebie – miłośnicy wędrówek mogą przebierać w szlakach na różnym poziomie trudności, amatorzy łódek i kajaków mogą wypożyczyć odpowiedni sprzęt i przepłynąć na środek jeziora, spacerowicze wystarczy, że przejdą parę kroków bez wielkiego wysiłku i już znajdują się nad wspaniałymi jeziorami… Takie atrakcje to oczywiście głównie latem. Zimą natomiast można ruszyć z nartami albo deską na stok 😉

Lake Louise, Lake Agnes i Big Beehive

Lake Louise jest znane z cudownie turkusowego koloru wody, choć ten turkus zależy głównie od kąta padania światła i kąta pod jakim się na nie patrzy. Intensywnie turkusowy kolor najlepiej podziwiać z góry – aż trudno uwierzyć, że jest zupełnie naturalny!

Lake Louise jest super popularne wśród turystów, więc można mieć problem z zaparkowaniem samochodu na parkingach obok. My staraliśmy się pojawić z samego rana, a i tak było już tłoczno!

Na jeziorze Louise można wynająć kajak czy wybrać się na wycieczkę. 

Od razu jak znaleźlismy sie przy Lake Louise to poczułam przypływ energii, a moja boląca noga jakoś tak przestała bardzo boleć 😛 No i postanowiliśmy się wybrać do Lake Agnes (jezioro Agnieszki), bo w końcu jak mogłabym sobie odpuścić zobaczenie jeziora nazwanego moim imieniem 😉 Trasa do Lake Agnes – 6km. W górę. Całkiem intensywnie w górę, choć początki nie zwiastowały takiego wzniesienia…

Po drodze towarzyszyły nam urocze wiewiórki 🙂 W końcu dotarliśmy do Lake Agnes…

Góry wspaniale odbijały się w tafli jeziora, jednak muszę przyznać, że byłam zawiedziona kolorem jeziora… Po odpoczynku w herbaciarni (do której pracownicy codziennie sami przynoszą produkty spożywcze, a na koniec dnia sami znoszą śmieci (wyobrażacie to sobie?!)), udaliśmy się na poszukiwanie idealnych kadrów, które oddadzą w pełni kolor jeziora 😉

Po obejściu jeziora i znalezieniu się na jego drugim brzegu, stwierdziliśmy, że w sumie można by się jeszcze przejść kawałek dalej na punkt widokowy Big Beehive. Właśnie z niego miał się roztaczać widok na Lake Louise. Domyślaliśmy się, że to musi być zaraz na przełęczy, więc co tam – zdecydowaliśmy, że jeszcze ten kawałek przejdziemy. 

Ostatecznie okazało się, że to były najdłuższe 3 kilometry w moim życiu 😛 Ale widoki z Big Beehive – nieziemskie!

Bez dwóch zdań było warto! A na koniec jeszcze rzut okiem na Lake Louise po powrocie z Big Beehive…

Lake Moraine

Jezioro Moraine jest położone w pobliżu Louise, niestety miejsc parkingowych jest przy nim jeszcze mniej. Generalnie plan zakładał odwiedzenie Moraine w pierwszej kolejności, ale nie wpuszczono nas na parking (po 7 rano!), więc kolejna próba (a tak prawdę mówiąc próbY) podjęliśmy pod wieczór. Udało się!

Znaleźliśmy się w najpiękniejszym miejscu na Świecie! Malownicze jezioro Moraine w dolinie Dziesięciu Szczytów. Absolutny cud ❤

Jedynie co może irytować to niemożliwe tłumy ludzi przepychających się, wspinających i skaczących po skałach w poszukiwaniu perfekcyjnego kadru. Poniższe zdjęcie jest już zrobione po zmroku, kiedy większość ludzi osiągnęła cel posiadając najlepsze ujęcie na swoim aparacie i pożegnała się z jeziorem Moraine 😉

Ciąg dalszy opowieści o Parku Narodowym Banff nastąpi!