Podczas gdy u nas padał śnieg i temperatura utrzymywała się poniżej zera, my uciekliśmy na weekend do pięknej Walencji. Trzecie co do wielkości miasto w Hiszpanii określane jest jako perfekcyjne połączenie starego i nowego, historii i teraźniejszości, starych zabytkowych budynków i futurystycznych konstrukcji. Walencja to różnorodne miasto, w którym nie ma mowy o nudzie!
Styczeń to może nie jest optymalna pora na zwiedzanie Walencji, ale generalnie rzecz biorąc to nie jest źle. Od grudnia do lutego w Walencji trwa niski sezon, ceny są niższe, turystów nie ma zbyt wielu, a pogoda jest całkiem znośna. W każdym z tych miesięcy jest kilka (do 10) dni deszczowych, więc przy odrobinie szczęścia mamy okazję na piękny słoneczny weekend. W naszym przypadku jeden dzień był piękny, drugi już trochę bardziej deszczowy, ale nawet jak pada to w Walencji jest co robić 😉
Zapraszam na dwa spacery, każdy na jeden dzień pobytu w Walencji. U nas z uwagi na pogodę było trochę bardziej chaotycznie i czasami trzeba się było przemieszczać w tą i z powrotem, ale ostatecznie udało nam się zobaczyć (prawie) wszystko co zaplanowaliśmy.
Spacer nr 1: ogrody Turii / Miasteczko Sztuki i Nauki / plaża
Ogrody Turii ciągną się przez ponad 11 kilometrów i zostały utworzone w dawnym korycie rzeki. Rzeka stanowiła kiedyś zagrożenie dla miasta, bo wylewała, aż do tego stopnia, że nie tak dawno pochłonęła kilkadziesiąt osób. Władze miasta postanowiły usunąć rzekę i po wielu debatach co zrobić z taką przestrzenią pomysł utworzenia ogrodu wygrał z wizją autostrady. Na szczęście…
Teraz to ulubione miejsce mieszkańców, pełne biegaczy, jeziorek, fontann czy placów zabaw. Najbardziej charakterystycznym punktem dla dzieci jest gigantyczny leżący Guliwer, który jest jedną wielka wyspą zabaw.
Spacerując Ogrodami Turii, dochodzimy do Miasta Sztuki i Nauki (Ciudad de las Artes y las Ciencias). Jest to kompleks nowoczesnych, określanych wręcz jako futurystycznych, budynków, który obejmuje teren 350 tys. m² i ciągnie się przez około 2 kilometry.
Współtwórcą budynków jest hiszpański architekt Santiago Calatrava, ten sam który jest też twórcą najdroższej na świecie stacji metra Oculus w Nowym Jorku, tuż obok World Trade Center. Dla przypomnienia można na nią zerknąć tu.
Cały kompleks to tak naprawdę centrum kulturalno-rozrywkowe, na które składa się 6 obiektów. Jednym z nich jest L’Hemisfèric, który z zewnątrz przypomina oko, a wewnątrz znajduje się planetarium i największa w całej Hiszpanii sala kinowa IMAX.
Najbardziej znanym obiektem jest jednak L’Oceanogràfic, czyli największe oceanarium w Europie. Można tu zobaczyć 13 ekosystemów mórz i oceanów, prawie 50 tysięcy gatunków zwierząt (w tym rekiny, żółwie, pingwiny, morsy, meduzy) czy przejść się 70-cio metrowym tunelem pod wodą, skąd można dokładnie obserwować mieszkańców zbiornika. W oceanarium znajduje się też delfinarium, gdzie w największym tego typu zbiorniku na świecie mieszka sporo delfinów, które można podziwiać podczas spektaklu. I chociaż zbiornik jest duży, a spektakli codziennie jest tylko kilka, to i tak nie jestem przekonana, że tym delfinom życie płynie w świetnych warunkach…
Następnie spacerem doszliśmy do morza. Walencja może się poszczycić wyjątkową linią brzegową. Wzdłuż wybrzeża rozsianych jest wiele plaż, zarówno mniej jak i bardziej dzikich. Plaże są cudownie szerokie, a wzdłuż ciągnie się deptak. Styczniowa pogoda może nie zachęca do plażowania, ale amatorów surfingu nie brakowało. W końcu zimowe morze jest najbardziej wzburzone, a temperatura wody nie spada poniżej 13 stopni.
I tak doszliśmy do plaży Malvarossa, a stamtąd odbiliśmy z powrotem do miasta. Na trochę zgubiliśmy się w pięknych, kolorowych uliczkach Walencji…
Spacer nr 2: Katedra / Stare miasto / Arena Byków / El Carmen
Zwiedzanie starego miasta polega generalnie na spacerowaniu od placu do placu. Plaza del Ayuntamiento, Plaza de la Reina i Plaza del Virgen to trzy najważniejsze. Oprócz tego nie można pominąć Katedry, Bazyliki, Ratusza i Areny Byków. A na koniec, już tak dla relaksu, można znaleźć swój ulubiony mural w El Carmen.
Pierwszym najważniejszym punktem zwiedzania jest Katedra Najświętszej Marii Panny przy Plaza de la Reina, gdzie znajduje się słynny Święty Graal. Podobno to właśnie ten kielich był używany przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Do katedry przylega ośmioboczna dzwonnica El Miguelete będąca symbolem miasta.
Warto wspomnieć, że budynek katedry był kiedyś meczetem, a jeszcze wcześniej katedrą w stylu gotyckim. Obecnie Katedra łączy w sobie elementy gotyckie, romańskie, renesansowe, neoklasycystyczne oraz barokowy ołtarz.
Po drugiej stronie Katedry znajduje się kolejny przepiękny plac de la Virgen, czyli Plac Katedralny. W samym jego centrum można podziwiać fontannę Fuente del Turia. Mężczyzna w środku ma symbolizować rzekę Turia, a osiem posągów pracujących kobiet symbolizuje osiem głównych kanałów nawadniających tereny uprawne Walencji.
Na placu znajduje się również katedra Santa Maria, Bazylika Matki Boskiej Opuszczonych, Pałac Generalitat oraz inne piękne, stylowe kamienice.
Kolejnym punktem na trasie spaceru jest Palacio del Marques de Dos Aguas. W pałacu mieści się muzeum porcelany i nawet jeśli nie jesteście zainteresowani zwiedzaniem jego wnętrza warto przyjrzeć się z bliska budynkowi. Jest niesamowity!
W okolicach pałacu, jak i ogólnie w całej Walencji, nie brakuje cudownych kolorowych knajpek! Mają genialny klimat. Niedaleko od pałacu można też odpocząć w parku La Glorieta, pod jednym z największych, po prostu gigantycznych drzew…
Kolejny punkt to Plaza del Ayuntamiento (Plac Ratuszowy), czyli najważniejszy plac w mieście. To tu mają swoją siedzibę władze urzędu miasta, jest tu też budynek poczty, wiele kawiarni i kwiaciarni.
Spacerując po Walencji warto zwrócić uwagę jeszcze na dwa budynki – jeden typowo hiszpański, czyli arena walki byków, a drugi to bajecznie kolorowy budynek targu Mercado Central. Na samej hali targowej można kupić wiele przysmaków, skosztować lokalnych potraw czy napić się kawy. Jedynie co to sugeruję sprawdzić godziny otwarcia, żeby nie zamknięto Wam drzwi praktycznie przed nosem 😉 Jak nam 😀
Na koniec warto po prostu pospacerować po kolorowych uliczkach Walencji. Co ciekawe, w ostatnich latach miasto uznawane jest za stolicę hiszpańskiego street artu. Na każdym kroku widzimy kolorowe murale, a już szczególnie w dzielnicy El Carmen. Do niedawna okolica ta była zaniedbana i po prostu brzydka, wraz z powstającymi muralami, przekształciła się w modne, artystyczne miejsce 😉
Jeden z poniższych murali to domek dla kotów. One faktycznie go zamieszkują 😉
Świetny artykuł 🙂 Nawet nie przypuszczałam, że w Walencji jest aż tyle ciekawych miejsc. Chętnie się wybiorę i skorzystam z Twoich planów spacerowych. Dzięki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękuje! Dokładnie Walencja to bardzo ciekawe miasto, zdecydowanie warte odwiedzenia. Pozdrawiam 😊
PolubieniePolubienie