Japonia | Co zobaczyć w Kioto? Najpiękniejsze miejsca i imponujące zabytki.

Kioto to serce kultury japońskiej. Miasto, które przez ponad tysiąc lat było cesarską stolicą Japonii, może pochwalić się ponad tysiącem świątyń oraz przepięknymi ogrodami. Mówi się, że Kioto po prostu trzeba odwiedzić, żeby poczuć dawną kulturę, podziwiać świetnie zachowaną tradycyjną architekturę i… wypatrzeć gejsze 😉

Wszystko to brzmi pięknie, jednak można spotkać się ze skrajnie odmiennymi opiniami na temat tego miasta. Po pierwsze, praktycznie każdy kto przybywa do Japonii odwiedza Kioto. Oznacza to, że przy głównych atrakcjach gromadzą się niesamowite ilości ludzi, ale serio czasami aż ciężko jest się nawet poruszać… Warto jest więc zaplanować zwiedzanie w taki sposób, aby w niektórych miejscach pojawić się wcześnie rano. Dla przykładu:

W Kioto można spotkać prawdziwe gejsze, co brzmi co najmniej intrygująco ;). Niemniej jednak większość turystek też chce się poczuć jak prawdziwa japonka i wynajmuje kimono, nakłada tradycyjny makijaż i układa fryzurę… Na ulicach przechadzają się tysiące „fake’owych” japonek, co rujnuje, przynajmniej jak dla mnie, klimat prawdziwej Japonii z głęboko zakorzenionymi tradycjami.

dzien6-41

Kioto jest też bardzo rozległe. Dominuje tu niska architektura, a zabytki porozrzucane są po całym mieście. Czasami potrzebna jest godzina, albo i dłużej, żeby dotrzeć z jednego miejsca do kolejnego. Co więcej, nie ma tam rozbudowanej sieci metra, są tylko dwie linie, a my poruszaliśmy się najczęściej autobusami lub taksówkami.

To jednak tyle jeżeli chodzi o te negatywne aspekty 😉

Przejdźmy zatem do głównej części wpisu, czyli do najpiękniejszych miejsc i głównych atrakcji Kioto!

Fushimi Inari-Taisha

Najpiękniejsza shintoistyczna świątynia, a w zasadzie rozległe sanktuarium, to jedno z symboli Kioto. To miejsce, które robi absolutnie niesamowite wrażenie i zapada na długo w pamięci, a wszystko przez niekończące się bramy torii położone na wzgórzu, wśród lasu, wyznaczające ścieżki na sam szczyt gdzie znajduje się świątynia poświęcona bóstwu Inari. Inari odpowiada za płodność, przemysł, ryż, sake, zboża i powodzenie, a jego posłańcem jest lis. Stąd też podczas zwiedzania kompleksu można spotkać mnóstwo kamiennych lisów 🙂

dzien8-10

dzien8-1

dzien8-21

dzien8-25.jpg

dzien8-18

Las bambusowy i rzeka Hozu w Arashiyama

Las bambusowy w Kioto to z pewnością kolejna z wizytówek Kraju Kwitnącej Wiśni. Zdjęcia stamtąd często umieszcza się na folderach reklamujących wycieczki do Japonii, na pocztówkach i przeróżnych pamiątkach. Kiedy zobaczyłam jakiś czas temu okładkę Travellera z właśnie tym lasem bambusowym i gejszą przechadzającą się ścieżką pomiędzy intensywnie zielonymi łodygami bambusów, pomyślałam, że też chcę to zobaczyć i (o ile to będzie możliwe) zrobić takie zdjęcie. Ewentualnie jakby nie było gejszy, to ja mogę wystąpić w roli głównej 😉

Moje zapędy ostudziło wielu blogerów, którzy wychodzą z Bamboo Forest, totalnie rozczarowani. Boooo… za mały, za dużo ludzi, za duże przerwy między bambusami, za daleko, za trudno dojechać, i tak dalej… I faktycznie może być trochę rozczarowujący, ale wszystko zależy od nastawienia 😉 Mnie tam się podobał, a byłam już na Hawajach w dużo większych i gęstszych lasach bambusowych. Ten pomimo, że tłoczny ma też swój klimat (choć gejsz nie spotkaliśmy :P).

Oprócz lasu warto pospacerować wzdłuż niedaleko położonej malowniczej rzeki Hozu.

dzien7-1

dzien7-20

Kinkaku-ji, czyli Złoty Pawilon

Kinkaku-ji powstał w 1937 roku jako dom dla szoguna Ashikaga Yoshi-mitsu. Zgodnie z jego życzeniem, po jego śmierci, syn przekształcił budynek w świątynię buddyjską. Niestety świątynia została zniszczona w pożarze spowodowanym przez chorego psychicznie młodego mnicha. Później odbudowano ją wg pierwotnego projektu, a całość z zewnątrz oraz podłogi na niższych piętrach zostały pokryte złotem.

Pawilon położony jest w bardzo ładnym japońskim ogrodzie i nawet bilet wstępu wygląda jak małe dzieło sztuki 😉

dzien7-2

W drodze powrotnej na przystanek autobusowy zboczyliśmy z drogi do świątyni Hirano-jinja Shrine. Okazało się, że oprócz świątyni znajduje się tam bardzo przyjemne i urocze miejsce na podziwianie kwitnących wiśni. Mnóstwo stoisk z jedzeniem, kolorowe dekoracje i tradycyjne japońskie miejsca do siedzenia. Super klimat!

dzien7-10

dzien7-11

Ginkaku-ji, czyli Srebrny Pawilon

Był Złoty Pawilon to musi być i Srebrny 😉 Co zabawne, Srebrny Pawilon nie jest srebrny. Planowano pokryć go srebrem, ale ostatecznie nie doszło to do skutku. Pozostała jedynie nazwa. Sam Pawilon nie jest jakiś spektakularny, ale ogród, w którym się on znajduje, jest przepiękny!

dzien6-8.jpg

dzien6-1

Ścieżka filozofów

Malownicza ścieżka biegnie od Srebrnego Pawilonu do świątyni Nanzen-ji. Nazwa ścieżki pochodzi od najsłynniejszego japońskiego filozofa XX w., który rozmyślał przechadzając się tędy w drodze do pracy na uniwersytecie.

Mieliśmy nadzieję, że ścieżka obsypana będzie kwitnącymi kwiatami wiśni, pojawiliśmy się jednak tu za wcześnie 😦

Na samym początku ścieżki, szczególnie przed Srebrnym Pawilonem, jest ogrom małych sklepików z lokalnymi akcesoriami oraz jedzeniem. Skupiliśmy się więc na tego typu atrakcjach 😉

dzien6-13.jpg

dzien6-15.jpg

Nanzen-ji, Eikan-dō Zenrin-ji, Maruyama park i okolice

Ścieżka filozofów kończy się przy świątyni Nanzen-ji. Oprócz tej świątyni w okolicy znajduje się mnóstwo innych mniejszych i większych sanktuariów w tym Eikan-dō Zenrin-ji. Jest to jedna z najpiękniejszych świątyń w Kioto, ale jest zaskakująco rzadko odwiedzana.

W środku można spotkać mnichów oraz młodych chłopców, którzy dopiero przygotowują się do roli mnicha. Wszystko wygląda bardzo naturalnie i tradycyjnie.

dzien6-25

dzien6-27

W bliskim sąsiedztwie świątyń położony jest most Suirokaku, który upodobały sobie japonki do zdjęć w kimonach. Tam można spotkać całe mnóstwo pięknie, tradycyjnie ubranych kobiet, które robią sobie zdjęcia na tle ceglastego mostu bądź przy kwiatach wiśni. Spójrzcie tylko jak one pięknie wyglądają!

dzien6-33

dzien6-34

Innym miejscem, które jest bardzo popularne do sesji zdjęciowych jest Maruyama Park (oczywiście w nim również nie brakuje świątyń 😉 ).

dzien6-36.jpg

Gion, gejsze i stare miasto

Gion to dzielnica gejsz (prawidłowo określanych geiko). Są tu wąskie uliczki, drewniane domy, bary i herbaciarnie. Są też gejsze. Żyje ich tu około 300 (200 geiko i 100 maiko). I choć co chwilę można spotkać osoby ubrane w kimona, nie tak łatwo spotkać prawdziwe gejsze! Nam się poszczęściło i zobaczyliśmy najprawdzisze maiko, czyli dziewczyny przygotowujące się i uczące do roli geiko.

Gejsza to w dosłownym tłumaczeniu osoba sztuki, która musi posiąść umiejętności artystyczne, bawić gościa rozmową, tańcem, zna się na poezji, kaligrafii, sztuce układania kwiatów i ceremonii herbaty.

Można je rozpoznać po pomalowanej na biało twarzy, subtelnym sposobie poruszania, kimonach w drobniejszy i delikatniejszy wzór (niż te z wypożyczalni). Maiko natomiast od geiko różnią się między innymi tym, że mają pozostawiony niepomalowany widoczny kawałek skóry z tyłu na szyi, mają bardziej barwne kimona i bogatsze ozdoby we włosach.

Gejsze wzbudzają sensacje, a tłum zamienia się w najbardziej agresywnych paparazzi. I jak rozumiem robienie zdjęć, tak zbliżanie telefonu na 30 cm od twarzy i robienie 10 zdjęć pod rząd zrozumieć nie umiem… A takie sytuacje występują, nierzadko niestety. Tym bardziej, że wszędzie przypomina się o należnym im szacunku i zakazie dotykania.

dzien8-49

dzien8-52

Stare miasto to również miejsce w pięknymi wąskimi uliczkami, sklepikami i restauracjami. To stąd zdjęcie zamieściłam na samym początku z rzeką ludzi płynącą po głównej alei 😉 Zdecydowanie warto tu przyjść, ale o wschodzie słońca. Przy odrobinie szczęścia (brak deszczu 😉 ) mamy gwarancję poczucia tradycyjnego japońskiego klimatu i zrobienia fantastycznych zdjęć.

dzien8-2

dzien8-7

dzien6-45

Kiyomizu-dera

Na końcu głównej ulicy starego miasta, na wzgórzu, znajduje się buddyjska świątynia Kiyomizu-dera – Świątynia Czystej Wody. Wybudowano ją w 780 roku w miejscu, gdzie ze wzgórza wypływa wodospad i to właśnie od jego czystych wód wzięła się nazwa świątyni. Świątynię chętnie odwiedzają Ci, którym nie wychodzi w życiu, ponieważ ma ona pomagać w tworzeniu związków międzyludzkich. Można też sprawdzić jakie mamy szczęście w miłości – trzeba przejść pomyślnie między kamieniami oddalonymi od siebie o 18 metrów. Natomiast wizyta w wysokiej pagodzie ma pomóc w łatwym i szybkim porodzie.

dzien8-56

Nishiki Market i Pontochô

Po drugiej stronie rzeki znajduje się centrum Kioto. Jest tu zamek i pałac cesarski, który podobnie jak w Tokio nie jest udostępniony do zwiedzania. Co jednak istotniejsze jest tu targ Nishiki, który nazywany jest kuchnią Kioto. Historia targu sięga 1310 roku kiedy stanął tam pierwszy stragan z rybami. Obecnie na samym targu i w jego okolicach znajduje się ponad 100 restauracji i sklepików, sprzedających wszystko co tylko możliwe do zjedzenia 😉

dzien8-32

dzien8-33

Dosłownie parę kroków dalej płynie rzeka (a w zasadzie kanał) Takase, który warto odwiedzić jeśli jesteśmy w Kioto w czasie kwitnienia wiśni.

A już na koniec, po zmroku, nie można pominąć 600 metrowej alejki Pontochô. Nazwa uliczki pochodzi od zbitki słów pontr (z portugalskiego: most) i chô ( z japońskiego: dzielnica). Jest to prawdziwe zagłębie kulinarne. Znajdują się tu najlepsze restauracje w całym mieście. Jest to zdecydowanie wspaniała okolica do spróbowania lokalnych dań. My skusiliśmy się na shabu – shabu.

Doświadczenie w restauracji było absolutnie wyjątkowe. Siedzieliśmy przy mikro barze z 6 miejscami (kilka stolików znajdowało się chyba jeszcze w dalszej części). Wejście do restauracji wyglądało jak wejście do domu, buty zostawiało się w przedsionku, a obsługa była niesamowicie przyjacielsko nastawiona.

Wracając jednak do jedzenia… Najpierw dostaliśmy bulion na bazie latającej ryby, następnie ryba została wyjęta a wlane mleko sojowe i podane zostały dodatki, które wcześniej zamówiliśmy (najlepszą na świecie wołowinę wagyu, warzywa, boczek, tofu). Każdy z dodatków trzeba było zanurzyć w bulionie i tak „powachlować” do momentu aż nie będzie surowy. Właśnie ten specyficzny ruch określany jest „shabu-shabu”. Na koniec do wywaru dostaliśmy makaron i zjedliśmy go jako ramen. Cały czas towarzyszyła nam pani japonka, która skrupulatnie wszystko opisywała i prowadziła nas krok po kroku. Jedzenie jak i cała otoczka, po prostu rewelacja!

dzien6-50

dzien7-28

***

Żeby poczuć klimat Kioto potrzeba czasu. To nie jest miejsce do którego się wpada na kilka fotek. Tu trzeba powłóczyć się po wąskich uliczkach, przejść mało uczęszczanymi ścieżkami, pozwolić sobie na eksperymenty kulinarne ❤

W bonusie jeszcze kilka zdjęć z malutkiej uliczki skąpanej w kwiatach wiśni w pełnym rozkwicie ❤


Dodaj komentarz