Japonia | Osaka, miasto w którym je się do upadłego

Kolorowe neony, wszechobecne światła, hałas, zgiełk, brud (jak na warunki japońskie) i wielkie ruszające się podobizny krabów, ośmiornic i innych owoców morza na ścianach budynków… Tak właśnie przywitała nas Osaka, trzecie co do wielkości miasto w Japonii i świątynia konsumpcjonizmu.

Osaka jest zupełnie innym miastem niż Tokio czy Kioto. Nie ma tu specjalnie wielu świątyń, nie ma w zasadzie żadnych zabytków, nie ma dostojnego, historycznego klimatu, nie ma atmosfery zadumy… Jest za to mnóstwo restauracji, sklepów, ludzie są bardziej wyluzowani, na ulicach panuje lekki chaos… I gdyby nie wielkie japońskie napisy to czasami przechadzając się mniejszymi czy większymi uliczkami, można było mieć wrażenie, że przenieśliśmy się do Ameryki 😉

Nieoficjalne miejscowe zawołanie to kuidaore, co oznacza „jedz, aż padniesz” i faktycznie miejsc, w których można zjeść do syta jest bezliku. Wielkie ruszające się ośmiornice na ścianach budynków mają zachęcać do wejścia a następnie skonsumowania lokalnych specjałów. Osaka słynie między innymi z pierożków takoyaki – smażonych kulek nadzianych ośmiornicą.

dzien14-21.jpg

Do Osaki dotarliśmy już na sam koniec naszej japońskiej przygody… Japonia nas mocno zmęczyła, więc ostatnie dwa dni spędziliśmy głównie na jedzeniu, spacerowaniu, zakupach i odpoczywaniu 😉

Z tego względu jednym z najistotniejszych punktów naszej wizyty w Osace był Zamek Ōsaka-jō oraz Park Kema Sakuranomiya

Ōsaka-jō i Kema Sakuranomiya

Zamek Ōsaka-jō jest jednym z nielicznych historycznych budynków, choć tak naprawdę ciężko mówić o prawdziwej historii… To co można zobaczyć to betonowa rekonstrukcja pechowego zamku, która została wniesiona w latach 90 ubiegłego wieku 😉

Dlaczego zamek można określić pechowym? Po pierwsze zamek został zbudowany w XVI wieku i już po 80 latach poważnie ucierpiał w wyniku wybuchu i pożaru – piorun niefortunnie uderzył w magazyn z prochem. Zaledwie 5 lat po odbudowie, kolejny piorun wywołał olbrzymi pożar w wyniku którego z zamku nie zostało już nic. Kolejna odbudowa, włącznie z gromadzeniem środków, trwała aż 200 lat! Również i ten budynek nie przetrwał – został zniszczony podczas wewnętrznych zamieszek i buntu przeciwko panującemu szogunatowi. Pod koniec lat 20 ubiegłego wieku, burmistrz Osaki postanowił raz jeszcze odbudować zamek. Tym razem nie przetrwał on bombardowania podczas II Wojny Światowej. Ostatnia wersja Zamku ma ledwo ponad 20 lat i miejmy nadzieję, że będzie już ostatnią 😉

dzien14-14.jpg

Zamek znajduje się wśród ogrodów, a dosłowne kawałek dalej płynie rzeka, wzdłuż której ciągnie się Park Kema Sakuranomiya.

Jakież było nasze zaskoczenie kiedy naszym oczom ukazały się tysiące kwitnących drzew wiśni! W żadnym innym miejscu nie widzieliśmy ich aż tylu i w takim rozkwicie ❤ Mówiąc tysiące nie przesadzam – jest ich tam ponad 5 tysięcy!

W parku pełnia hanami, mnóstwo ludzi, koce, dobre jedzenie, lokalne napoje, boiska i place zabaw – idealne warunki na rodzinny piknik.

dzien14-16

dzien14-17

dzien14-20

dzien14-22

dzien14-23

Ikedacho

Kolejną spokojniejszą okolicą było Ikedacho. Choć może ten spokój być dość złudny, bo byliśmy tam popołudniu a nie wieczorem gdy wszystkie restauracje wypełnione są pewnie aż po brzegi 😉 W Ikedacho znajduje się mnóstwo małych restauracji, piękna ulica z kolorowymi lampionami i mnóstwo lokalnych sklepików. Oczywiście tuż obok malutkich tradycyjnych straganów z przysmakami znajdują się kolorowe salony z najróżniejszymi, hałaśliwymi grami 😉 To szaleństwo tak zaskakująco dobrze się komponuje z tradycją, że już dla nikogo to nie jest nic nadzwyczajnego. W sumie po 2 tygodniach nawet my się do tego przyzwyczailiśmy.

Właśnie w Ikedacho udało nam się kupić różnego typu zielone herbaty od przesymapatycznej Pani Japonki.

Znajomość języka angielskiego w Japonii pozostawia wiele do życzenia. Co więcej, nie wszyscy chętnie się przyznają do swojej niewiedzy. Tym bardziej byłam pod wrażeniem, że właśnie ta starsza pani miała przygotowaną karteczkę ze zwrotami po japońsku i po angielsku, a ponadto nie były to zwroty na zasadzie „to kosztuje tyle, a to tyle”, tylko opisy aromatów i smaków herbat. Zakupy w takim miejscu były prawdziwą przyjemnością!

Dōtombori

Na tym jednak spokojniejsze miejsca się kończą. Oto przechodzimy do szalonego miejsca gdzie tętni życie a neony rozbłyskują we wszystkich kolorach tęczy – Dōtombori!

Nazwa dzielnicy pochodzi od 400-letniego kanału Dōtombori-gawa, po którym pływają małe łódki z turystami. Dookoła mnóstwo, sklepów, barów, a nawet diabelski młyn.

dzien13-29

dzien13-39

dzien14-1

dzien13-43

dzien14-28

Amerika-Mura

Szukając przyjemnej restauracji na kolację postanowiliśmy trochę odejść od tego zgiełku panującego na głównych ulicach Dōtombori.

Udaliśmy się w stronę kolejnej dzielnicy zwanej tak bardzo amerykańsko – Amerika-Mura. Brzmienie amerykańskie nie jest przypadkowe. Większość sklepów to popularne amerykańskie (i europejskie) sieciówki, jest tam mnóstwo nocnych klubów, hoteli miłosnych, a na dachu jednego z budynków można dopatrzeć się nawet repliki Statuy Wolności 😉

Miejsce, które nam wpadło w oko to taka granica między Amerika-Mura a Dōtombori. Są tam małe lokalne restauracje najczęściej z szalenie popularnym japońskim grillem yakiniku. W jednym z lokali (Yakiniku Dondon America-mura) zjedliśmy najbardziej rozpływające się i aromatyczne mięso, spróbowaliśmy najróżniejszych odmian wołowiny i zdegustowaliśmy kolejne rodzaje sake. Było pysznie!

dzien13-33

Shinsekai

Ostatnią już dzielnicą, o jakiej chciałabym wspomnieć jest Shinsekai.

Shinsekai powstało na początku XX wieku z uwagi na planowaną światową wystawę EXPO. Północna część dzielnicy została zbudowana na wzór Paryża, a południowa na podobieństwo Nowego Jorku. Spacerując pomiędzy budynkami można doszukiwać się elementów nawiązujących do stylu paryskiego czy amerykańskiego.

Dzielnica jest fantastycznie kolorowa! Całe Shinsekai zostało doszczętnie zniszczone w czasie II Wojny Światowej, a wkrótce później odbudowane. Także to co widzimy dzisiaj jest wierną repliką. Niestety jest to obecnie jedna z biedniejszych okolic Osaki, budynki niszczeją, a podobno za dzielnicą Shinsekai urzęduje japońska mafia, więc lepiej za daleko się na zapędzać.

Uwagę przykuwa również ponad 100 metrowa wieża Tsutenkaku. Przed wojną wieża była elementem Luna Parku, mierzyła 60 metrów i… tym samym była najwyższą budowlą w Azji! 😀

dzien14-9

dzien15-1

dzien14-30

I w taki oto sposób nasza japońska przygoda dobiegła końca. Choć Japonia nas wykończyła fizycznie i mamy co do niej mieszane uczucia to niewątpliwie jest to kraj ze wspaniałymi tradycjami, bogatą kulturą, wspaniałym jedzeniem i HANAMI!

Kto nie doświadczy kwitnienia wiśni w Japonii, nigdy w pełni tego nie zrozumie. Sama się w sumkę trochę dziwiłam przed wyjazdem dlaczego wszyscy tak się zachwycają kwiatkami, no ładne, ale bez przesady 😉 teraz rozumiem i polecam!
Jak jechać do Kraju Kwitnącej Wiśni to tylko (a przynajmniej najlepiej) w czasie kwitnienia wiśni 🌸🌸🌸


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s